To był szok

Wywiad z osobą dorosłą na temat pierwszego podłączenia procesora mowy
Nowe… niekoniecznie musi być dobre, ale nie zawsze musi być i złe. Nowe… niesie ze sobą wiele znaków zapytania. Niekiedy boimy się czegoś, bo jest nowe, nieoswojone, niepoznane… Jak czuła się Pani Beata, kiedy usłyszała dźwięki, których nigdy nie odbierała? Rozmowa z Beatą Sotowską o pierwszych wrażeniach po podłączeniu procesora mowy.

Jaka była Pani pierwsza reakcja, kiedy podłączono procesor mowy?
W momencie podłączenia procesora mowy byłam wstrząśnięta ze względu na nadmiar dźwięków, z którymi wcześniej nie miałam styczności.

Jakie są te dźwięki?
Dzień po dniu są dla mnie coraz bardziej normalne. Dobrze się z tym czuję.

Obawiała się Pani czegoś przed podłączeniem procesora mowy?
Nie myślałam tak o tym. Nie miałam obaw związanych z tą sytuacją. Nastawiłam się, że będę słyszeć. Jakieś komplikacje? To nie wchodziło w rachubę.

Była Pani spokojna?
Od samego początku nastawiłam się optymistycznie, wiedziałam, iż z biegiem czasu będzie lepiej.

Podobało się Pani to, co Pani usłyszała w pierwszych chwilach po podłączeniu procesora mowy?
Powiem, że nie za bardzo, bo to było dla mnie coś nowego. Nowe dźwięki o bardzo wysokich częstotliwościach, których wcześniej nie odbierałam. Kiedy je usłyszałam, to byłam przytłoczona. Wszystko jakby bolało. Takie było pierwsze wrażenie.

Jak dopasowywano Pani procesor mowy?
Przed podłączeniem miałam badania i na podstawie wyników badań procesor został zaprogramowany do moich potrzeb. Później były próby, czy zaprogramowane parametry są dla mnie najlepsze.

O co Panią pytano, kiedy dostrajano procesor mowy?
Czy nie jest za głośno, za cicho. Czy słyszę wyraźnie, czy nie… Kiedy podłączono procesor, miałam poczucie, że jest za głośno, a według normy to było jeszcze za cicho.

Czy musi Pani wykonywać jakieś ćwiczenia, aby kształtować swój słuch?
Muszę powtarzać słowa, z którymi miałam problemy. Nauczyć się rozróżniać sylaby, spółgłoski, samogłoski. Wcześniej ich nie rozróżniałam, np. nie wyławiałam „ś” „ć” „cz”…

Co Pani przeszkadza w noszeniu procesora?
Nic, w sumie swobodnie się czuję.

Nie ma Pani poczucia, że jest to męczące?
Nie, w ogóle.

Czy nosiła Pani wcześniej aparat słuchowy?
Tak, do tej pory noszę. Niechętnie nosiłam, bo uwierał mnie. Po długim czasie noszenia musiałam go zdejmować, bo uszy mnie bolały. Myślę, że z procesorem nie będzie takiego problemu.

Gdyby Pani porównała noszenie aparatu słuchowego i procesora mowy, który by Pani wybrała?
Zdecydowałabym się na procesor mowy.

Czy zmieniło się Pani wyobrażenie dźwięku?
Nowe dźwięki, które teraz słyszę, są jakby bardziej dźwięczne. Wszystko inaczej brzmi. Zasób dźwięków się poszerzył. Dla mnie jest to coś nowego, uczę się słuchać tych dźwięków. Jeszcze ich dobrze nie rozróżniam, ale dzięki temu, że je wyłapuję, stopniowo dochodzę, jakie są między nimi różnice. Przyjdzie czas, iż będzie dla mnie naturalne, że tak właśnie brzmią.

Czy dużo badań trzeba było wykonać, by dopasować procesor mowy?
Robiłam badania w ciągu całego dnia. Nie było problemu, żeby na ich podstawie dopasować ustawienie procesora odpowiednio do moich potrzeb.

Czy po dwóch dniach słuchania przez procesor mowy zaszły już jakieś zmiany w odbiorze dźwięków?
Jest różnica między pierwszym a drugim dniem. Pierwszego dnia wszystko było dla mnie za głośne, choć dla kogoś normalnie słyszącego byłoby to cichsze w odbiorze. Drugiego dnia zmieniono mi parametry w programie mojego procesora mowy i zaczęłam słyszeć jeszcze głośniej. Było to szokujące, ale po kilku godzinach dobrze się z tym czułam. Dobrze reagowałam na nowe dźwięki i powoli zaczęłam nie tylko je słyszeć, ale i rozumieć.

Rozmawiała
Małgorzata Jeruzalska

Komentarz:

Budowanie słuchu elektrycznego

Jest wielu ludzi, którzy z różnych przyczyn nie mają tej możliwości, aby naturalnie odbierać dźwięk. Co wtedy? Dziś można skorzystać z osiągnięć nauki i uzupełnić lub odtworzyć zdolność słyszenia. W przypadkach głębokich niedosłuchów stosuje się systemy implantów ślimakowych, które przywracają zdolność odbierania dźwięków niesłyszalnych nawet w aparatach słuchowych. Niestety nie dzieje się to w jednej chwili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Słuch elektryczny – bo o nim mowa – jest „budowany”. Do tworzenia go potrzebny jest czas, „budowniczowie”, plan działania oraz praca wielu ludzi.

Niesprawne komórki słuchowe zastępuje się stymulacją elektryczną, którą uzyskuje się dzięki implantowi. Stymulacja jest indywidualnie dobierana, ponieważ tak jak każdy człowiek jest inny, ma inny charakter, tak też droga słuchowa każdego z nas jest inna. Specjaliści pracujący w Centrum Implantów i Percepcji Słuchowej muszą poznać właściwości drogi słuchowej swoich pacjentów. Wykonując wiele różnego rodzaju badań, poznaje się, w jaki sposób w nerwie słuchowym zachodzą reakcje na pobudzenie elektryczne. Poprzez indywidualne dopasowywanie pobudzenia daje się szansę mózgowi, aby usłyszał dźwięki, różnicował je, oswajał się z nimi, z czasem rozumiał, aby w końcu uzyskał poczucie naturalności odbioru dźwięku. Ponieważ zdolności mózgu do przyjmowania i rozumienia dźwięków zmieniają się zwłaszcza w pierwszym roku po operacji wszczepienia implantu, należy często kontrolować i modyfikować stymulację elektryczną prowadzoną przez implant, aby zapewnić maksimum korzyści słuchowych. Długa droga… ale warta, aby udać się w tę podróż.

dr inż. Artur Lorens
Małgorzata Jeruzalska