Brzdęki, zgrzyty i trzaski…

Wypowiedź osoby korzystającej z implantu

Brzdęki, zgrzyty i trzaski… – to wszystko teraz wydaje mi się tak naturalne Pierwszym uczuciem, które pojawiło się po założeniu procesora, była dezorientacja. Dźwięki słyszane podczas ustawiania procesora, dla których najwłaściwszym określeniem wydaje mi się brzęczenie i piszczenie, okazały się tak abstrakcyjne i obce, że nie potrafiłam nawet powiedzieć, czy są głośne czy nie. Na pewno były nieprzyjemne. Ogólnie okazało się, że jest głośniej. Po wyjściu na ulicę ogarnął mnie wszechobecny hałas. Masa dźwięków, których nie potrafiłam nigdzie przypisać. Nie było to zbyt budujące. Zamiast wysokiego C usłyszałam dziwne brzęczenie, które teraz dodatkowo towarzyszyło wszystkiemu, co słyszałam. No nic. Postanowiłam przeczekać. Pod koniec dnia odkryłam, że najbardziej „brzęczy” mowa – to już coś.

Pierwszy tydzień upłynął na wsłuchiwaniu się w różne brzdęki. Talerze, dźwięk łyżeczki obijającej się o dno szklanki, sztućce uderzające o talerze i zgrzytające po ich powierzchni, trzask drzwi od samochodu, odgłos wody uderzającej o zlew, wyrzucanie śmieci z metalowych kubłów (brzdęk) to wszystko, co nowe. To, co słyszałam wcześniej, stało się wyraźniejsze.

Drugi tydzień to już coś. Po zmianie ustawienia procesor zaczął mi pomagać w rozumieniu mowy, szczególnie w tak „trudnych warunkach”, jak jazda samochodem albo piątkowy wypad do knajpy. Po trzech tygodniach z jednej strony osłuchiwania, a z drugiej ciągłego udoskonalania ustawienia procesora moim nowym słuchem mogę usłyszeć znienawidzone cymbałki. Dźwięki, które dotąd odbierałam jako puste stukanie, okazały się dość ładne. Chociaż postępy nie są błyskawiczne, to jednak są stałe. Zaczęłam już rozumieć audycje w radiu, co wcześniej było absolutnie niemożliwe. Gorzej idzie mi z telewizją – obraz działa dość rozpraszająco.

Powoli świat dźwięków odkrywa przede mną swoje tajemnice. Dzwonki telefonów najczęściej przeszywające i drażniące, dźwięki domofonu. Szum komputerów i gwizd czajnika – to wszystko teraz wydaje mi się tak naturalne.

Polubiłam też badania i sesje ustawiania procesora. Kiedyś wydawały mi się jedynie męczące. Nudziły mnie powtarzane tysiąckrotnie pytania typu: co teraz słyszysz?, cicho czy głośno?, bucząco czy piszcząco? Teraz jednak zauważyłam, że po tych badaniach procesor jest coraz lepiej ustawiany, a w konsekwencji mój słuch coraz lepszy. Sama więc zaczęłam domagać się „tych męczarni”.

Kasia